Lala
Po uderzeniu pięścią wciąż zachowywała się elegancko. Ruchy miała oszczędne i wytworne, jakby od dnia narodzin nie istniało dla niej nic nieprzewidzianego. Podnosiła się, jak mogła najszybciej, próbując nie popełnić najmniejszego błędu. Zdumiewało jej ryzykanckie trwanie w miejscu, połączone z beznamiętną miną.
Gumowa lala. Z betonem w stopach. Walniesz na odlew, wróci do pionu, nie ruszy się z miejsca. Taka, na której trenuje mężczyzna, mający sporo do udowodnienia. Trudny do zdefiniowania spokój, i jeszcze trudniejsze do zdefiniowania poczucie dumy z przynależności do jego towarzystwa. Może oszalała od ciosów w głowę? Może od zawsze w tej roli, nie wiedziała, że istnieją inne?
Lala z klasą. „I don’t get mad, I get distant” – ma napisane na czole. Patrzyła na mężczyznę z miną wytrawnego znawcy. Ten, przyzwyczajony do jej obecności, ani jej nie odtrącał, ani nie kochał. Żyła z nimi w dobrej nieprzyjaźni. Skończyła swe krępujące życie przez nieeleganckie pęknięcie. Jej śmierć nikogo nie poruszyła. Szybko wymienił ją na nową, tę z zaplecza.